Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Kraj Świat

24 lutego 2024 r.
7:14

Dwa lata od inwazji Rosji. Jak żyć? Tu i teraz… i tam

0 A A
(fot. Polska Akcja Humanitarna)

Dziś, 24 lutego, mija dwa lata od pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Wielu obywateli zostało zmuszonych do opuszczenia domu, kraju, aby przenieść się w bezpieczniejsze miejsce. Historie Ukraińców, którzy znaleźli schronienie w Polsce.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Maria, 45-letnia Ukrainka, która przyjechała do Polski w marcu 2023 roku

24 lutego mąż był służbowo w Kijowie, obudziły go wcześnie rano odgłosy wybuchów. Jego przyjaciele zadzwonili do niego i kazali mu opuścić miasto, i że wybuchła wojna. Szybko zadzwonił do mnie, powiedział: wybuchła wojna. Próbował jak najszybciej wyjechać z miasta, zanim zostanie zablokowane. „Spakuj rzeczy i dziecko, zabierz mamę i wyjeżdżajcie z miasta, w głąb kraju. Wpadłam w panikę, do końca nie rozumiałam, co się dzieje. Zanim mój mąż wrócił do domu, nawet nie spałam, ponieważ bardzo się martwiłam. Nasi przyjaciele z Charkowa jechali do nas 13 godzin, chociaż zwykły czas podróży z Charkowa do Kameńskiego wynosi 2,5 godziny. Czekaliśmy na nich u siebie, ponieważ w Charkowie były już wybuchy. Mieszkaliśmy razem przez około miesiąca.

Dlaczego pani zdecydowała się opuścić swój kraj i przyjechać do Polski?
– Jako mama chciałam chronić moje dziecko, aby nie słyszało eksplozji i odgłosów latających rakiet. Nie mogłam być w wiecznym stresie, więc postanowiłam wyjechać na jakiś czas do Polski. Tam już od pół roku studiowała moja najstarsza córka.

Jakie trudności pani napotkała podczas przeprowadzki?
– Aby dostać się do Lwowa, z którego odjeżdżał nasz autobus. Trzeba było jechać kilka dni. Przez cały czas drogi byłam bardzo zdenerwowana i zmartwiona. Wszędzie wojsko, duże korki. Obserwowałam niebo, bałam się, że jeśli odwrócę wzrok, na pewno przyleci rakieta.

Kiedy w końcu dotarliśmy do miejsca zbiórki, bardzo trudno było pożegnać się z mężem, ja i nasz syn płakaliśmy, nawet mój mąż płakał. Kiedy przyjechałam do Lublina, moja córka już umówiła dla nas pokój w swoim akademiku. Było wiele nowego, inny kraj, obcy język i prawa. Mieliśmy szczęście, że mieszkaliśmy tam za darmo przez długi czas, otrzymywaliśmy również pomoc humanitarną, co również bardzo pomogło. Kiedy przyjechałam, od razu załatwiłam wszystkie płatności dla uchodźców z Ukrainy. Na początku było bardzo ciężko, nie mogłam się przyzwyczaić i zaakceptować tej sytuacji. Nikt do końca nie sądził, że nadejdzie wojna. Trzeba było zabrać dziecko do szkoły. Dla niego był to stres, cieszy fakt, że miejscowi próbowali nas zrozumieć i pomóc. Stopniowo syn zaczął uczyć się języka polskiego i rozumieć go. Na początku trudno mi było znaleźć pracę i nie od razu zrozumiałam, jak mogę tu pracować bez znajomości języka. Moja córka pomagała mi, ponieważ trzeba było zrobić wiele dokumentów i tak dalej. Nie rozumiałam nic, nawet jak jeździć autobusem. Oczywiście, po pewnym czasie zaadoptowałam się i teraz mogę sam rozwiązać prawie wszystkie problemy, ale na początku było to bardzo trudne.

Jak wygląda życie pani w Polsce po dwóch latach?
– Później dostałam pracę w salonie piękności, jako manikiurzystka. Poznałam wiele kobiet, które również pochodzą z różnych miast Ukrainy. To bardzo trudne, bo nie widzę męża, a dzieci ojca. Nasi ludzie starają się pomóc wojsku, aby to się skończyło szybciej, przeprowadzają różne zbiórki i wysyłają pomoc humanitarną.
Teraz mój mąż chce, żebym wróciła do domu na Ukrainę, nie wiem jeszcze do końca, czy chcę wrócić. Ponieważ trwają działania wojenne w kraju, będę cały czas zestresowana.

Julia

Przyjechałam z miasta Dniepr. Kiedy wszyscy zaczęli podejrzewać, że wybuchnie wojna. Podjęliśmy z mężem decyzję, że pojedziemy do Polski,do naszej córki. Zatrzymaliśmy się w mieście przez tydzień i w tym czasie granice dla mężczyzn były zamknięte, ja i moja najmłodsza córka, której było 7 lat pojechaliśmy sami. Mój mąż musiał opuścić pracę i mieszkanie w mieście i zamieszkać z babcią na wsi. W mieście aktywnie zaczęło rozdawać wezwania i mobilizować mężczyzn.

Gdzie pani pracowała na Ukrainie przed wojną?
 –Przed wojną pracowałam w banku. Przez jakiś czas po przeprowadzce otrzymywałam pensję, ale nie trwało to dłużej niż sześć miesięcy, po czym zostałam zmniejszona.

Co było najtrudniejsze dla pani po przeprowadzce?
– Na początku mieszkałam w akademiku mojej córki, po czym dostałam najpierw bezpłatne mieszkanie, w którym mieszkało kilka rodzin. Moja córka musiała iść do pracy. Przez długi czas nie mogłam jej w żaden sposób pomóc, bo miałam drugą córeczkę, której nie mogłam zostawić samej. Bolało mnie to, że moja 17-letnia córka zapewnia byt całej rodzinie. Później udało mi się znaleźć pracę, teraz pracuję, gotuję i pomagam w domu jednej polskiej parze. Musieliśmy sprzedać złotą biżuterię, jakiś sprzęt, aby móc tu zostać. Również, mąż sprzedał nasz dom, aby zapłacić za nasze życie w Polsce i spłacić wszystkie kredyty.

Czy Państwo polskie pomogło w Waszej sytuacji?
– Mieliśmy szczęście, że Polska pomaga Ukraińcom, bo uniwersytet mojej najstarszej córki, anulował opłaty za semestry studiów, przyznał stypendium, co nam bardzo pomogło. Również, otrzymuję płatności od państwa polskiego dla najmłodszej córki.

Jak teraz wygląda życie pani w Lublinie?
– Młodszej córce, ciężko w polskiej szkole, nie wiem, oczywiście, czy to taki wiek, czy nie. Staram się jak mogę odrabiać z nią prace domowe, choć sama nie rozumiem wielu polskich słów. Dla mnie nadal trudno jest mówić po polsku i rozumieć Polaków. Teraz mieszkamy ze starszą córką w małym mieszkaniu. Bardzo mi pomaga ze swoją siostrą w pracach domowych. Codziennie sprawdzam wiadomości o tym, co dzieje się w moim kraju.

Czy pani myśli o powrocie na Ukraine?
– Mieszkają tam moi krewni i przyjaciele, trudno tu żyć spokojnie i wiedzieć, że twoi bliscy ludzie są w niebezpieczeństwie każdego dnia. Nie planuję jeszcze wracać na Ukrainę. Mam nadzieję, że wojna wkrótce się skończy i mój mąż przeprowadzi się do nas.

 

Anastazja, 21 lat, Charków

Kiedy wybuchła wojna, mieszkałam i studiowałam w Charkowie. Niestety, moje lata studenckie to nie tylko Covid-19, ale także wojna. Kiedy rosyjskie czołgi wjechały do Charkowa, ukrywałam się z przyjaciółmi w metrze i po 2 tygodniach postanowiłam wyjechać do Polski. Moje przedwojenne życie było pełne różnorodnych wydarzeń jak zwykłej studentki. Rosja zniszczyła wszystko, co ja i Ukraińcy kochaliśmy. Wielu uchodźców, takich jak ja, przeprowadziło się do Polski, ponieważ nie było innego wyboru, kiedy bombardują twoje miasto.

Dlaczego pani wybrała przyjazd do Polski?
– Wybrałam Polskę, ponieważ była to najłatwiejsza opcja szybkiej ucieczki przed wojną.

Do Lublina przyjechała pani sama czy z rodziną?
– Najtrudniejszą rzeczą była przeprowadzka członków mojej rodziny, ponieważ byli wtedy w regionie Nikołajewa – gorącym punkcie wydarzeń bojowych. Teraz moja mama, brat, siostra i babcia są ze mną w Polsce, ale dziadek i tata zostali w Ukrainie, a nasze rodzinne miasto jest codziennie bombardowane przez Rosję. Wojna wzmocniła moje relacje z bliskimi i teraz rozumiem, jak ważne są wartości rodzinne. W tak trudnych okresach psychologicznych nie można obejść się bez wsparcia, ciepła i zrozumienia. Poza rodziną wspierali mnie moi przyjaciele i nowi znajomi, których znalazłam w Polsce.

Jak przebiegała adaptacja pani w nowym kraju?
– Przeprowadzka do innego kraju polega przede wszystkim na znalezieniu otoczenia w celu szybszej adaptacji. W Polsce początkowo spotykałam się z takimi samymi uchodźcami jak ja, a później wstąpiłam na uniwersytet i znalazłam nowych przyjaciół z mojego wydziału. Oczywiście, na początku było to bardzo trudne. Nie planowałam zmieniać swojego życia, tak się stało. Musiałam iść na nową uczelnię w Polsce. Pierwszy dzień był dla mnie trudny emocjonalnie. Nie znałam języka, nie znałam moich kolegów z uczelni, profesorów. Miałam szczęście, ponieważ mogłam znaleźć tam przyjaciół, którzy rozumieli moje uczucia związane z wojną. Teraz już rozumiem język polski, udało mi się go dość szybko nauczyć. Profesorowie na uniwersytecie byli bardzo mili, rozumieli moją sytuację i nie wymagali ode mnie niczego nadprzyrodzonego.

 Czy po przeprowadzce do innego kraju kontynuowałaś studia na Uniwersytecie ukraińskim?
 – W Charkowie studiowałam już na uniwersytecie i po przeprowadzce kontynuowałam naukę zarówno na polskim uniwersytecie, jak i na ukraińskim. Program był bardzo podobny. Obecnie studiuję na dwóch uniwersytetach jednocześnie. Pomyślałam, że lepiej skończyć tu i tam. W Charkowie mam kształcenie na odległość, jestem tam na ostatnim roku.

 Czy planujesz wrócić do domu po ukończeniu studiów?
 Kończę wyższe polskie wykształcenie, ale nie pozostawiam myśli o powrocie na Ukrainę. Jednak podczas wojny ja i moja rodzina nie chcemy być zagrożeni. W Polsce czujemy się bezpiecznie. Nie planujemy przeprowadzać się do innego kraju, ponieważ zbliżamy się do polskiej mentalności, kuchni i kultury. Polska władza jak może pomaga uchodźcom, jednak żeby dostatecznie utrzymać siebie i swoją rodzinę – trzeba pracować. Ogólnie rzecz biorąc, jestem mniej lub bardziej przystosowany do życia w innym kraju, ale nie ma jasnego planu na przyszłość.

Vlada, dziewczyna z Charkowa

– Mam na imię Vlada, jestem z Ukrainy, z Charkowa. Przyjechałam tutaj na studia, jestem na trzecim roku produkcji medialnej na UMCS i na co dzień zajmuje się sztuką operatorską w telewizji UMCS, ale również maluję, rysuję, tańczę i zajmuje się kreatywnymi rzeczami.

Zaczęłaś studia w 2021 roku i niedługo później wybuchła wojna?
–Wtedy byłam na pierwszym roku. Ona się rozpoczęła, kiedy była przerwa semestralna i skończyłam mój pierwszy semestr. Po sesji pojechałam do domu i właśnie, kiedy byłam w Charkowie to rozpoczęła się pełna inwazja. Wkrótce po tygodniu siedzenia w piwnicy pojechałam do Polski i jestem tutaj nadal.

Jakie były te pierwsze momenty tej wojny? Co czuliście wtedy i jak to wyglądało z waszej perspektywy?
– Oczywiście, że to było wszystko nieoczekiwane i wszyscy byli w szoku i nie wiedzieli, co robić. Chyba to tyle. Po prostu siedzieliśmy tydzień w piwnicy. Czasami na przykład spaliśmy w przedpokoju, bo nie wiadomo, kiedy przyleci jakaś rakieta. Zrozumiałam, że nie ma sensu jechać pociągiem, bo były też różne z tym problemy i dużo ludzi jechało więc pojechałam najpierw autem przez całą Ukrainę, czyli około 5 dni jechałam do granicy i potem przez Węgry, przez Czechy dojechałam do Polski. Były ogromne korki i trudno było się dostać do Polski. A pierwszy tydzień w Charkowie był naprawdę ciężki, bo nie było w sklepach już po pierwszym dniu ani jedzenia, ani wody i jedliśmy po prostu wszystko, co zostało w lodówce. Przez cały dzień siedzieliśmy i czytaliśmy wiadomości. Chcieliśmy się dowiedzieć co się dzieje i oczywiście wszyscy myśleli, że to będzie szybko, parę dni i wszystko się skończy, a tak naprawdę to już trwa troszeczkę dłużej.

Czy od tamtego momentu byłaś jeszcze w domu?
– Tak, byłam jeszcze dwa razy w domu i co też dla mnie jest bardzo fajne, że moja mama przyjechała do mnie też dwa razy, więc fajnie, że jest taka możliwość. Jutro rano też jadę do Charkowa i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

Jak wygląda ta sytuacja w tym momencie? Dwa lata minęły, ale trzeba żyć dalej, prawda?
– Nic się nie zmieniło. W sensie te dwa lata były tak samo ciężkie, trudne, ale bardzo zmienili się ludzie. Wszyscy zrozumieli, że trzeba żyć tu teraz, że nie wiesz co będzie za godzinę, za dzień, jutro, za tydzień i tak dalej. Trzeba żyć tu i teraz i cieszyć się z każdej chwili, bo nie wiadomo co się stanie.

Kiedy wracasz do domu to ta codzienność nadal wygląda tak samo? Śpi się w przedpokoju, co chwila trzeba uciekać do piwnicy czy do schronu?
– Trzeba uciekać, ale tego już nikt nie robi, bo wszyscy się przyzwyczaili do tego i po prostu żyją takim życiem, jak było. W sensie starają się, żeby życie wyglądało tak samo, jak przed wojną i co mi bardzo, bardzo się podoba, że w Charkowie otworzyło się dużo nowych miejsc: kawiarni, restauracji, są jakieś koncerty w piwnicach, w metro. Miasto stara się żyć, cieszyć się życiem i robić wrażenie, że wszystko jest dobrze i wszystko jest, jak było. Oczywiście jest taki „background”, że może teraz będzie rakieta, nie wiadomo, ale pójdziemy do kawiarni i wszystko będzie dobrze.

Minęły dwa lata jak teraz się czujesz? Czy nastroje się zmieniły? Jeśli tak to czy zmieniły się pozytywnie czy negatywnie?
– My już nie jesteśmy tacy zszokowani, bo wiemy, że wszystko będzie dobrze, że zwyciężymy, że prawda, pokój i szczęście zwycięży. Tak więc idziemy dalej. Staramy się dalej, żyjemy. Wszystko będzie dobrze. Taki jest nastrój nie tylko u mnie, ale też wśród mieszkańców mojego miasta. To jest szczególnie ważne, nawet jeśli Ty nie czujesz się bezpiecznie, ale wewnątrz siebie musisz zachować taki spokój i myśleć tylko pozytywnie

Z perspektywy osoby, która mieszka w Polsce. Czy wśród Ukraińców organizują się jakieś grupy? Jak wygląda wasze życie tutaj?
– Na początku wiem, że było trudno i dwa lata temu pracowałam w świetlicy dla dzieci i bardzo dużo historii słyszałam, w stylu „nie możemy znaleźć szkoły”, „nie możemy znaleźć mieszkania”, „język jest trudny” i tak dalej, ale już jak widzę to ci ludzie, którzy już mieszkają tutaj powiedzmy od roku, troszeczkę więcej, to już jest lepiej poukładane. Te osoby, które przejechały i po prostu musiały w tym momencie zmienić swoje życie i podjąć jakąś decyzję to oczywiście rozumiem, że dla nich to było bardzo trudne. Mnie się podoba, że ludzie starają się jakoś się rozwijać, pomagać nawzajem, jest dużo też nowych projektów związanych z Ukrainą albo z relacjami pomiędzy Polską i Ukrainą. Dużo ludzi stara się pomagać i to też jest bardzo ważne. Nie możemy zapomnieć, to wszystko dotyczy też nas i musimy o tym pamiętać, że trzeba pomagać i w naszych rękach też jest zwycięstwo Ukrainy i całej Europy. Jeszcze chciałam powiedzieć, że w Lublinie na przykład jest dużo takich projektów, które organizują Ukraińcy. Na przykład jest taki projekt „Dusza moja Ukraina” gdzie dziewczyny robią warsztaty artystyczne i zbierają pieniądze na pomoc armii albo też na przykład ja biorę teraz udział w takim dużym projekcie, który opowiada historie studentów z Ukrainy, którzy nie skończyli swoich studiów, bo ich zabiła Rosja.

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Przepisy na grilla: młoda kapusta

Przepisy na grilla: młoda kapusta

Nie ma lepszej rzeczy w maju niż młoda, zasmażana kapusta z koperkiem. No chyba, że jest to chrupiąca golonka z grilla podana z młodą kapustą

Odszedł mistrz Henryk Prażmo. Ostatni gong

Odszedł mistrz Henryk Prażmo. Ostatni gong

1 maja 2024r. w wieku 85 lat zmarł mój Tata HENRYK PRAŻMO - sportowiec, pięściarz wagi ciężkiej WKS Lublinianka. Młodzieżowy Mistrz i Wicemistrz Polski ,,ZRYW”, 10-krotny Mistrz Województwa Lubelskiego. W latach 1956-1969 stoczył ok. 150 walk w większości zwycięskich. Był czołowym bokserem wagi ciężkiej w Polsce. Kuszony intratnymi ofertami z czołowych klubów - Legii, Gwardii i innych…pozostał wierny Lublinowi….! W środową majową noc usłyszał ostatni gong…- poinformował Jerzy Prażmo

GIS ostrzega: Bakterie w mleku dla niemowląt. Mogą powodować groźną chorobę

GIS ostrzega: Bakterie w mleku dla niemowląt. Mogą powodować groźną chorobę

Listerioza to choroba zagrażająca głównie kobietom w ciąży, noworodkom i osobom z obniżoną odpornością. Bakterie, które mogą ją wywołać wykryto w mleku modyfikowanym dla niemowląt

Piaseczno. Eko-patologia, wypoczynek wśród śmieci

Piaseczno. Eko-patologia, wypoczynek wśród śmieci

Tak gmina dba o eko turystykę, nad jeziorem Piaseczno pełno śmieci, gdy zawieje wiatr, fruwają po okolicy i pływają w wodzie - alarmuje nasz Czytelnik

Majówka 2024. Zamojska Akademia Kultury otwiera letni sezon. Sobota pełna atrakcji
4 maja 2024, 8:00
galeria

Majówka 2024. Zamojska Akademia Kultury otwiera letni sezon. Sobota pełna atrakcji

Od rana do popołudnia jest otwarta 4 maja Zamojska Akademia Kultury mieszcząca się w gmachu dawnej Akademii Zamojskiej. Na dziś zaplanowano tutaj mnóstwo atrakcji dla dużych i małych gości. Bo to ma być rodzinne otwarcie sezonu letniego

Krasnystaw. Marzy ci się policyjny mundur? Nabór trwa

Krasnystaw. Marzy ci się policyjny mundur? Nabór trwa

Marzy ci się policyjny mundur? Jest okazja, bo komenda w Krasnymstawie prowadzi nabór do służby

"Jestem szczęśliwy, że wygraliśmy, ale patrzymy do przodu". Opinie po meczu Górnika Łęczna z Odrą Opole
galeria

"Jestem szczęśliwy, że wygraliśmy, ale patrzymy do przodu". Opinie po meczu Górnika Łęczna z Odrą Opole

W piątkowy wieczór Górnik Łęczna zdobył bardzo ważne trzy punkty pokonują na swoim stadionie Odrę Opole. Dla łęcznian było to tym samym przełamanie po dwóch domowych porażkach z rzędu. Jak mecz podsumowali szkoleniowcy obu ekip?

Orlen Oil Motor Lublin w niedzielę zmierzy się w Częstochowie z Krono-Plast Włókniarzem

Orlen Oil Motor Lublin w niedzielę zmierzy się w Częstochowie z Krono-Plast Włókniarzem

Niepokonany Orlen Oil Motor Lublin w niedzielę (godz. 16.30) zmierzy się na wyjeździe z Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa. Ekipa spod Jasnej Góry we wtorek nadrobiła ligowe zaległości, ale wciąż czeka na premierowe zwycięstwo w tym sezonie

Motor Lublin w niedzielę zagra w Płocku z Wisłą i celuje w kolejne zwycięstwo

Motor Lublin w niedzielę zagra w Płocku z Wisłą i celuje w kolejne zwycięstwo

Po wyjazdowym zwycięstwie w Opolu nad Odrą piłkarzy Motoru Lublin czeka kolejny mecz w delegacji. Tym razem podopieczni Mateusza Stolarskiego zagrają w niedzielę (godz. 15) w Płocku z tamtejszą Wisłą. Dla obu ekip wynik meczu może okazać się kluczowy w kontekście walki o PKO BP Ekstraklasę

Puławy. Dryfujące zwłoki zauważył wędkarz

Puławy. Dryfujące zwłoki zauważył wędkarz

Dryfujące w Wiśle zwłoki zauważył wędkarz

Świdniczanka mocno postraszyła KSZO Ostrowiec Świętokrzyski [zdjęcia]
galeria

Świdniczanka mocno postraszyła KSZO Ostrowiec Świętokrzyski [zdjęcia]

W spotkaniu 28. kolejki trzeciej ligi Świdniczanka Świdnik zremisowała bezbramkowo z KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski

Lublinalia - dzień drugi (zdjęcia)
galeria

Lublinalia - dzień drugi (zdjęcia)

Piątkowe Lublinalia przyciągnęły prawdziwe tłumy. Kolejka oczekujących ciągnęła się przez całą ulicę Bernardyńską.

Górnik Łęczna wciąż w grze o PKO BP Ekstraklasę [zdjęcia]
galeria

Górnik Łęczna wciąż w grze o PKO BP Ekstraklasę [zdjęcia]

Bardzo ważna wygrana na swoim stadionie Górnika Łęczna. Po dwóch domowych porażkach podopieczni trenera Pavola Stano pokonali Odrę Opole i wciąż mogą myśleć o grze w barażach o PKO BP Ekstraklasę

MKS Funfloor Lublin w finale Orlen Pucharu Polski

MKS Funfloor Lublin w finale Orlen Pucharu Polski

W środę MKS Funnfloor Lublin pokonał na wyjeździe Młyny Stoisław Koszalin w ramach Orlen Superligi Kobiet. W piątek podopieczne trener Edyty Majdzińskiej wygrały z tymi samymi rywalkami w półfinale Orlen Pucharu Polski i o trofeum zagrają z Zagłębiem Lubin

Świdnik. Wiwat maj, trzeci maj
galeria

Świdnik. Wiwat maj, trzeci maj

W Świdniku uczczono 233. rocznicę uchwalenia przez Sejm Czteroletni Konstytucji 3 maja. Święto jest jednym z najważniejszych świąt państwowych Rzeczypospolitej Polskiej.

ALARM24

Widzisz wypadek? Jesteś świadkiem niecodziennego zdarzenia?
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

Kliknij i dodaj swojego newsa!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium